Oto Szerpa. Któż nie zna Szerpy? Postrach osiedla, bożyszcze facebooka, a na codzień tak naprawdę trochę kłębek nerwów...
Szerpa od jakiegoś (długiego...) czasu miała bardzo mało kontaktu z psami z powodu naszych błędów wychowawczych, w rezultacie ciągnęła do każdego psa w promieniu 500m a potem jeśli już była wystarczająco blisko to wszczynała bójki ;) Im częściej to się zdarzało tym mniej my mieliśmy ochotę próbować ją socjalizować :) i błędne koło frustracji się zamykało. Od jakiegoś czasu zaczęłyśmy nad tym pracować, bywa lepiej. Ale bójki dalej się zdarzają, i dni kiedy zamienia się w worek ziemniaków na widok psa na horyzoncie - też.
Tym razem jednak się zawzięłam i postaram się nie odpuścić dopóki nie będziemy się z Szerpą dobrze razem czuły i nie rozwiążemy jej wszystkich życiowych problemów ;) albo przynajmniej większości.
Bo jak się nad tym zaczęłam zastanawiać to jest ich więcej niż trudne relacje z innymi psami.
Zainspirowana książką Nicole Wilde "Mój pies się nie boi" biorę się do roboty i chcę trochę naprawić moją relację z Szerpą...
I chcę o tym pisać, żeby sama widzieć czy coś się zmienia na przestrzeni czasu. :)
Brzmi poważnie? No bo jest poważne.
To co tak właściwie się dzieje i do czego dążę?
Ech ten pierwszy post to jakaś litania problemów, ale dobrze, będę miała do czego wracać i mam nadzieję - wykreślać co już od nas odeszło :)
Obojętność. Kążdy pieseł kocha swojego opiekuna, czyż nie?
No cóż. Moja relacja z Szerpą jest raczej chłodnawa. Kiedy na wszystkich szkoleniach, w ksiażkach jest powtarzane, że człowiek powinien być dla psa "liderem", "źródłem-wszystkiego-co-dobre", "źródłem bezpieczeństwa" i ogólnie kimś najsuperowszym na świecie - ja mam przed oczami Szerpę, która patrzy na mnie tym wzrokiem:
Po czym odwraca się i odchodzi. Nie lubi przebywać w tym samym pomieszczeniu co ja. Nie przybiega kiedy ją wołam gdzieś w domu. Wstaje i odchodzi kiedy przychodzę sama z siebie żeby ją pogłaskać.
Może histeryzuję ale mam po prostu wrażenie, w dużym uproszczeniu, że mój pies mnie nie lubi. Smutne. Ale mam nadzieję, że da się to odkręcić i zmienić - bo powiedzmy sobie szczerze, że to jest fundament, bez którego nie pójdziemy dalej.
Lęki i agresja. To połączone ze sobą problemy, bo wszystko wskazuje na to, że agresywne zachowania Szerpiny wynikają z lęków, obaw, niepewności w różnych sytuacjach.
Szerpa w większości akceptuje psy, ma kilka zaprzyjaźnionych psów na osiedlu, ale konfrontacje z sukami na ogół wyglądały (bo teraz ich unikam) tak, że kilka sekund w porządku się obwąchiwały, a potem Szerpa się spinała i atakowała.

Tak jak pisalam wyżej - na pewno wszystko zaczyna się od jakiejś ekscytacji, ponieważ był czas kiedy jakikolwiek kontakt z psami byl bardzo ograniczony. Od dwóch miesięcy poświęcam jej dużo więcej czasu, pracuję z nią nad tym żeby potrafiła np obserwować spokojnie psy z jakiejś odległości. Jest już lepiej niż było wcześniej, ale wciąż jeśli już podejdzie do psa - jest 80% szansy, że będzie rozruba. Ile w tym mojej winy i napięcia, które przenosi się przez smycz - to sprawa na oddzielną rozkminkę.
Psy to jedno, ale ludzie też nie są wielką miłością Dziobaka.
Jest agresywna wobec sąsiadów na klatce schodowej i obcych ludzi - wygląda to tak, że widzę że chciałaby się przywitać, macha ogonem, jest podekscytowana, ale jak (kiedyś, bo teraz już się boję...) pozwalałam jej podejść, czy ktoś próbował ją pogłaskać to warczała i kłapała zębami. Kiedy umawiam się z kimś na spacer - witamy się po 10 minutach kiedy Szerpa już się przyzwyczai do obecności tej osoby, albo z kiełbasą w ręku.
Najgorzej jest z dziećmi. Szerpa nie miała kontaktu z dziećmi jak była młodsza i teraz do dzieci podchodzi bardzo nieufnie. Warczała i kłapała zębami na dzieci sąsiadów i szczerze mówiąc na wszystkie, które pojawiają się w okolicy, więc teraz oczywiście wszystkie dzieci omijamy szerokim łukiem. :(
No i BURZA. Nic dodać nic ująć. Bo to klasyczny lęk w bardzo nasilonym wydaniu.
Mobilność. Na tle powyższych bolączek jest to już kwestia kosmetyczna prawie, ale Szerpinka obecnie potrzebuje szofera. Bo metro, autobus i ogólnie komunikacja zbiorowa to zło. A fajnie byłoby pojechać na spacer z kimś znajomym na pole mokotowskie czy GDZIEKOLWIEK poza Kabatami - także wtedy kiedy samochód akurat nie jest dostępny... :)
Szerpa, co z Ciebie wyrośnie? A może raczej Isia co z ciebie wyrośnie? :) Bierzemy się do pracy.
;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz